środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 5.

- Jak skończę obchód to do ciebie przyjdę, ok?- zaproponowała Ethan. Wczoraj miałam zabieg usunięcia śrub z nogi. Miałam teraz przed sobą leżenie w szpitalu przez najbliższe dwa dni. Potem mogłam wyjść do domu. Mój ulubiony pan doktor siedział ze mną, kiedy tylko miał wolną chwilę, ale niestety nie było to zbyt często. Zabrałam z domu laptopa i ciągle szukałam sobie nowych rozrywek.
- Ok, tylko proszę cię, uwiń się szybko.- Uśmiechnęłam się do niego. Był strasznie sympatyczny i lubiłam z nim rozmawiać. Z usposobienia był całkowitym przeciwieństwem Lewisa, a trochę podobny do Maćka.
Wyszedł, a ja wróciłam do lektury jednej z książek, którą wybrałam ze zbioru Olivii. Była dzisiaj Wigilia, więc moja współlokatorka wyjechała do rodziny do Melbourne. Pojutrze miała dyżur, więc i tak nie mogła się nimi długo nacieszyć. Ja do moich rodziców miałam zadzwonić i życzyć im wszystkiego najlepszego. Nie miałam ochoty znów wracać do nich myślami, bo ostatnio nic innego nie siedzi mi w głowie. Miałam nadzieję, że jednak będzie dobrze między nami.
Kiedy wieczorem przyszedł Ethan zaczęliśmy długą rozmowę. Poprosiłam go, żeby opowiedział mi o sobie. Lubiłam słuchać historii innych. Czułam się wtedy tak, jakbym uczestniczyła w nich jako obserwator. O sobie z drugiej strony nie lubiłam mówić. Nie uważałam mojego życia nazbyt interesującym, aby poczynać o tym opowieści. Mężczyzna siedział ze mną długo, a kiedy poszedł, automatycznie usnęłam. Potrzebowałam snu, bo przez ostatni dni miałam z tym problem. Często zdarzyło mi się obudzić w środku nocy prawie z krzykiem. Śniły mi się jakiś koszmary, więc chwilami wolałam w ogóle nie chodzić spać.
Następnego dnia wieczorem postanowiłam pogadać na skypie z Maćkiem. Dawno go nie widziałam. Nie dość, że rozmawialiśmy rzadko, to jeszcze przez telefon. W Polsce była trzecia nad ranem, ale mój przyjaciel należał do nocnych marków.
- Hej, mój ulubiony kolego- przywitałam go z uśmiechem. Przyjrzałam mu się dokładniej. Wyglądał jakoś inaczej. Jak dla mnie on zawsze był jak dziecko. Miał taką chłopięcą twarz. Często też tak się zachowywał.
- Już tylko kolego?- zapytał sztucznie obrażony.- Na pewno już sobie znalazłaś tam kogoś, kogo obdarzyłaś mianem najlepszego przyjaciela.- Roześmiałam się widząc jego minę. On po chwili zawtórował mi.
- No przecież wiesz, że ty jesteś jedyny i niepowtarzalny i to miano zawsze będzie należeć tylko do ciebie- pocieszałam go. Znów zaczęliśmy się wygłupiać, jak zawsze. Był dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałam. Oboje obdarzaliśmy się taką właśnie braterską miłością. Uwielbialiśmy się denerwować, kłócić, przedrzeźniać, chociaż nic z tego nie było na poważnie.
Zaczęłam mu opowiadać, jak jest. Nie mogłam mu powiedzieć za wiele, bo mało wychodziłam z domu. Opowiedziałam mu o Olivii, o Ethanie i o Lewisie, chociaż bez szczegółów. Powiedziałam mu też dokładnie o mojej rozmowie z rodzicami, kiedy to wyrzuciłam im wszystko, co leżało mi na sercu. Pochwalił mnie za ten krok. Już dawno mi to radził, ale ja jakoś nie byłam przekonana. Należało zrobić to już dawno.
Maciek natomiast zaczął entuzjazmować się praktykami w szpitalu, które zaczęli jeszcze przed świętami. Podobało mu się, że miał bezpośredni kontakt z pacjentem i mógł podsuwać lekarzom swoje sugestie. My tutaj też mieliśmy mieć staż w szpitalu, kiedy zacznę chodzić na uczelnię. Z resztą taka była umowa, że zacznę dopiero od drugiego semestru, czyli od lutego. Do tej pory miałam przede wszystkim poznawać Australię. Miałam nadzieję, że do czasu mojego zaczęcia studiów stanę na nogi.
Mój rozmówca zaczął też temat zdjęć z Pekinu, które mu niedawno wysłałam. Wszystkie kraje azjatyckie to był jego konik. Uwielbiał to i wiedział o nich dosłownie wszystko.
- Cześć. Mogę wejść?- usłyszałam pukanie do drzwi i spojrzałam przed siebie. Lewis zajrzał do środka.
- Hej! Jasne, zapraszam- zaprosiłam go, co oznaczało koniec rozmowy z Maćkiem, który od razu zapytał kto przyszedł. Powiedziałam mu i przekręciłam monitor w stronę mojego gościa, aby się sobie przedstawili.
- Bierzesz się za niego?- zapytał Maciek szczerząc zęby. Dziękowałam Bogu, że powiedział to po polsku.
- Nic z tego, ma narzeczoną.- odpowiedziałam i pożegnałam się. Chciałam wybuchnąć śmiechem, ale się powstrzymałam. Było to z naszej strony niegrzeczne, że mówiliśmy w naszym języku, ale wiedziałam, że Lewis się nie obrazi.
- Ten Maciek?- zapytał kiedy tylko odłożyłam laptopa.
- Ten Maciek. Mój przyjaciel, o którym ci mówiłam- wyjaśniłam mu. Kilka razy rozmawialiśmy o nim. Był mi chyba najbliższą osobą, więc o kim innym miałam mówić.
- Jak tam noga? Wszystko dobrze?- Znów widziałam, że motywowała go troska i opiekuńczość. Było mi miło, że się tym interesował.
- Tak, wszystko ok. Najgorsza jest to, że po tych rozcięciach zostaną mi okropne blizny.- poskarżyłam się. Faktycznie na nodze miałam ogromne rozcięcia poczynione przez lekarzy przy operacji. Jakoś w końcu musieli wyciągnąć te śruby, ale wyglądało to naprawdę okropnie.
- E, tam. Jak zdejmą ci szwy, musisz po prostu smarować dobrą maścią na blizny i zobaczysz, że nic nie będzie widać- pocieszał mnie. Przyjrzałam się mu. Stał niedbale opierając się o parapet. Miał na sobie granatowe spodenki do kolan i koszulę w kratę utrzymaną w czerwonej tonacji. Przyglądał mi się tak samo dokładnie, jak ja jemu.
- Dobra, a teraz tak poważnie, co ty tutaj robisz? Są święta, powinieneś być w domu z rodziną, a nie u mnie w szpitalu.- Musiałam zwrócić na to uwagę. To było dziwne z jego strony.
- A ty będziesz leżała tutaj sama? Przestań, na chwilę mogę się wyrwać z rodzinnej pseudo sielanki i odwiedzić moją pacjentkę.- Uśmiechnął się. Jasne, że mógł. Przecież pozornie to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Tylko, że wydawało mi się, że wcale nie była taka normalna.
- Dziękuję. Bardzo mi miło.- odwzajemniłam uśmiech. Posiedział u mnie jeszcze chwilę i wytłumaczył się, że musi już wracać do domu. Znowu zostałam sama z ogromem myśli zaprzątających moją głowę.

Olivia rano, przed jej dyżurem zabrała mnie do domu. Znów musiałam zostać sama, ale spodziewałam się jej wieczorem. Włączyłam sobie jakiś film i skupiłam się na nim. Naprawdę chciałam już wyjść do ludzi, bo to wszystko już mnie przytłaczało.
- Lewis był u ciebie w szpitalu?- zaczęła moja współlokatorka, kiedy tylko weszła do domu. Skąd się dowiedziała? Przecież nikt poza Ethanem mnie tam nie znał.
- Widzę, że to chyba bardziej targ, gdzie wszyscy plotkują, a nie szpital. Owszem, był.- Nie byłam zadowolona z tego, że dowiedziała się o tym od kogoś innego, a nie ode mnie. Szczerze nie chciałam jej o tym mówić, bo wiedziałam jakie ma zdanie na ten temat. Ja powinnam myśleć tak samo jak ona, ale coś mnie przed tym powstrzymywało. Nigdy nie zapomniałam o tym, że ma narzeczoną.
- Powiedz mi, nie boisz się, że to się szybciej skończy, niż się zaczęło?- zapytała lustrując mnie wzrokiem. Spojrzałam na nią nie pewnie.
- Nic się nie zacznie. Nie pozwolę na to. Wiem, co znaczy być zdradzonym i nie pozwolę żeby to się przydarzyło komukolwiek moim kosztem. Nie zrobię tego- wypowiadałam kolejne słowa pewna siebie. Nie znałam jego narzeczonej, ale wiedziałam, że nikt na to nie zasługuje.
- A kogo w tym momencie próbujesz przekonać? Mnie czy siebie?- spojrzała na mnie z triumfalnym uśmieszkiem. Mogłabym w tym momencie wyjść i nic nie odpowiedzieć, ale to nie miało sensu. Znów uciekałabym od wszystkiego.
- Sama sobie odpowiedziałaś. Chodź, zrobię herbatę.- Pojechałam na wózku do kuchni, a tam wstałam z niego, żeby dosięgnąć do odpowiednich szafek.
-Dlaczego w życiu wszystko musi być takie skomplikowane?- zapytałam Olivię, kiedy już stał przed nami parujący napój.
- Może sami sobie to wszystko komplikujemy. Spróbuj ograniczyć wasze kontakty do czysto zawodowych. To znaczy spotykajcie się tylko na ćwiczeniach, bez żadnych kaw, herbat, wycieczek, czy czegokolwiek. Przecież to nie jest trudne. Lepiej to zrobić zanim będzie za późno.- Miała rację. To nie było trudne. Przynajmniej tak mi się wydawało. Później przekonałam się, jak bardzo się myliłam...
Umówiliśmy się, że ćwiczenia wznowimy po zdjęciu szwów, ale kilka dni po mojej rozmowie z Olivią zadzwonił do mnie Lewis. Nie mogłam nie odebrać. Wiedziałam, że jeżeli dzwoni, to nie jest to jakaś błaha sprawa.
- Halo?- przywitałam go niepewnie.
- Cześć. Mam do ciebie ogromną prośbę. Charlie zostawiła mi pod opieką swojego synka i mam problem, bo nie mogę jakoś go uspokoić. Ciągle płacze i nie interesują go żadne zabawki. Może znasz się trochę na dzieciach? Wy kobiety macie do tego lepszą rękę- zaczął przedstawiać sytuację. Nie miałam w moim życiu do czynienia z wieloma dzieciakami, ale lubiłam je.
- Nie wiem, czy ja akurat mam dobrą rękę do dzieci, ale mogę spróbować.- postanowiłam mu pomóc, chociaż miałam wątpliwości, czy mi się uda.
- Przyjedziesz do nas? Wyślę ci adres smsem.- nie miałam wyjścia. To było silniejsze ode mnie.
Pół godziny później taksówka zatrzymała się pod wyznaczonym adresem. Wysiadłam z kulą w ręku i podpierając się nią ruszyłam do apartamentowca. Zadzwoniłam domofonem i zaraz usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
- Dobrze, że jesteś.- Lewis otworzył mi drzwi mieszkania z małym chłopcem na rękach. Dziecko było faktycznie całe zapłakane.- Patrz Alex, mamy gościa. Alice do nas przyszła- przemawiał kojącym głosem, aby uspokoić siostrzeńca. Ten spojrzał na mnie nie pewnie i oczy znów zaszły mu łzami. Proszę, nie rozpłacz się tylko, pomyślałam. Obeszło się na szczęście bez tego.
Jego opiekun poinformowałam mnie, że mały ma dwa latka i osiem miesięcy.
- Cześć Alex, pójdziemy się pobawić?- zapytałam go i wyciągnęłam rękę. O dziwo podał mi swoją i pociągnął mnie za sobą. Weszliśmy do pokoju, w którym na podłodze leżały porozrzucane zabawki.
- Pojedziemy gdzieś?- wzięłam jeden z samochodzików i przejechałam nim po kawałku dywanu.
- Gasić pożar!- malutki złapał do rączki drugi samochodzik i krzyknął na tyle składnie, na ile potrafi dziecko w jego wieku.
Zaczęliśmy bawić się w najlepsze. Ugasiliśmy tyle pożarów, że chyba powinniśmy dostać za to medal. Lewis najpierw obserwował nas ze śmiechem, a potem do nas dołączył. Alex w końcu się zmęczył i zaczął ziewać.
- To teraz wujek położy cię spać.- wzięłam go na ręce i chciałam przekazać mężczyźnie, ale nie dał mi pola manewru, bo owinął się rączkami wokół mojej szyi i nie chciał puścić. Zaczęłam go więc kołysać aż w końcu usnął. Lewis poszedł do kuchni zrobić nam herbatę. Zajrzałam tam i zapytałam szeptem, gdzie mam go położyć.
- Wiesz co, połóż go w sypialni. Drugie drzwi na prawo.- On zajęty był nalewaniem gorącej wody do kubków, więc poszłam tam, gdzie wskazał. Weszłam tam i poczułam się nieswojo. Jakbym naruszyła jego prywatność, jego mały świat, który tam trzymał. W pokoju stało ogromne łóżko, była też spora szafa, kilka mniejszych szafek tworzących równy rządek pod ścianą naprzeciw łóżka. Nad nimi wisiało lustro. Położyłam Alexa, przykryłam go kołdrą i wyszłam pośpiesznie.
- Jestem z ciebie dumny, że jesteś tu na dwóch nogach- podsumował Lewis, kiedy do niego dołączyłam.
- Można powiedzieć, że nawet na trzech- wskazałam na kulę. Uśmiechnął się, ale zaraz z powrotem przeniósł na mnie wzrok. Wyglądał dzisiaj jakoś inaczej. Nie umiałam określić na czym to polegało, ale był wyraźnie inny.
Zastanawiała mnie też inna rzecz. W całym mieszkaniu nie było śladów obecności żadnej kobiety. Dlaczego? Widocznie razem nie mieszkali. Może mieli konserwatywne poglądy. Nic mi do tego.
Po pewnym czasie uznałam, że powinnam już iść. Lewis był bardzo nie pocieszony, ale nie dałam się przekonać. Kiedy już miałam wychodzić, podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek, dodając przy tym krótkie dziękuję. Zmieszałam się i wyszłam szybko. Niby to był zwykły przyjacielski pocałunek w podziękowaniu, ale ten dreszcz, który się wtedy pojawił, trzymał mnie jeszcze długo po wyjściu...






"Zdarza się, że ko­bieta spo­tyka strzęp człowieka i pos­ta­nawia go uz­dro­wić. Cza­sem jej się to uda­je. Zdarza się, że ko­bieta spo­tyka człowieka zdro­wego i pos­ta­nawia uczy­nić z niego wrak. To uda­je jej się zawsze."


________________________________________________________
I oto mamy kolejny rozdział  ;) Kilka trochę pogmatwanych zdarzeń
w życiu Alicji. Podzielacie zdanie Olivii, że nie powinna się ona
spotykać z Lewisem poza gruntem zawodowym?
Czekam na wasze opinie i może jakieś sugestie.
Dziękuję za dotychczasowe komentarze!
M.

9 komentarzy:

  1. Jejku bardzo ciekawy blog, na razie zaczęłam czytać, ale dodam go do mojej listy, podoba mi się.
    Z miłą chęcią zaproszę cię na mój blog
    trudny-wybor.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za opinie ;) z chęcią również zajrzę do ciebie ;)

      Usuń
  2. Myślę,że Olivia ma rację. Skoro ma narzeczoną, to dla Alicji będzie lepiej jeśli ograniczy ten kontakt. Chociaż nie do końca jestem przekonana co do tej narzeczonej xd A tak wgl, to skąd Olivia wie tyle o Lewisie ? Nawet przeszło mi przez myśl, że to ona jest tą narzeczoną, ale wtedy byłoby to jakoś głupio :D
    Rozdział bardzo mi się podobał, szczególnie końcówka <3
    Pozdrawiam :*
    ostatnitaniec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nie Olivia zdecydowanie nie jest narzeczoną Lewisa ;) A wie o nim dużo? Nie wiem, chyba tylko to, że chłopak ma narzeczoną. Najpewniej Alicja wyjawiła jej to w przyjacielskich zwierzeniach ;DD
      Dziękuję za komentarz,
      Pozdrawiam!
      M.

      Usuń
  3. Hej.
    Rozdział jak z zawsze ciekawy.
    Czy jestem zdania Olivi? Nie, oczywiście, że nie. Calym sercem kibicuje Ali i Lewisowi <3
    W rozdzale wystąpił Maciek - jak swietnie.
    Znalazłam kilka literówe, lecz nie przeszkadzały one w czytaniu. Rozdział bardzo lekki i dużo w nim się dzieje.
    Jest coraz lepiej.
    Pozdrawiam
    Kilulu
    P.s odpowiedziałam na Twój komentarz pod moim aktualnym rozdziałem. Mam nadzieje, że dobrze wszystko wyjaśniłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ''jak zawsze ciekawy'' jak mi miło! ; )
      Tak, jest twój ulubiony Maciej ;D
      Dziękuję za miłe słowa ;)
      Pozdrawiam
      M.

      Usuń
  4. Genialny rozdział, zresztą jak zawsze.:-)
    Uważam, że Olivia ma rację. Niech Ala da sobie spokój z Levisem. Oni do siebie nie pasują. Dziewczyna powinna być z Maćkiem.
    Uszczęśliwiłaś mnie umieszczając go w tym rozdziale. On jest taaaki fajny.:-)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Guardian Angel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, kolejna fanka Maćka :)
      Bardzo mi miło czytając takie pochlebne opinie! Ogromnie ci za to dziękuję ;D
      Pozdrawiam,
      M.

      Usuń
  5. Wiedziałam, że tak będzie! Po prostu wiedziałam :D trochę głupio, bo w końcu on ma narzeczoną, a ich znajomość zachodzi już daleko, fajnie byłoby się dowiedzieć czegoś więcej o tej jego dziewczynie :)

    OdpowiedzUsuń

by Heather - Land of Grafic