poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 3.

- Skoro już pani nas opuszcza, z pewnością nie złamię etyki, proponując przejście na ty. Ethan.- mój lekarz wyciągną do mnie rękę. -Alice.- odpowiedziałam tym samym. Postanowiłam tutaj posługiwać się angielską wersją mojego imienia. A Ethan okazał się bardzo miłym człowiekiem. Jako lekarz również był niesamowity. Miałam nadzieję, że uda nam się bliżej poznać.
W końcu  tego doczekałam. Wychodziłam ze szpitala. Oczywiście do domu eskortowali mnie rodzice. Rehabilitację miałam już załatwioną. Chociaż teraz powinnam i tak nadal dużo odpoczywać w domu. Swoją drogą ciężko odpoczywać od odpoczynku. Nic do tej pory innego nie robiłam. Ciągle tylko odpoczywałam i odpoczywałam. Dostałam wózek żebym nie forsowała ręki chodząc o kulach. Moja noga nie była w tak bardzo złym w stanie. Czułam ją, to najważniejsze. Jednak mogło być tak, że nie odzyskam w niej pełnej władzy. Zaparkowaliśmy pod naszym domem. Patrzyłam na niego, niby powinnam poznać. Byłam już tutaj przecież. Nie poznawałam.
'Weszliśmy' do środka. Mama wypakowała rzeczy z torby, którą tata przyniósł z samochodu. Później zaproponowała, że ugotuje nam obiad. To wszystko przelało szalę.
- Nie, nie będzie tak.- postanowiłam w końcu powiedzieć, co leży mi na sercu. Nie było mi łatwo.- Przestańmy odgrywać tą cholerną szopkę. Całe życie nie było was przy mnie. Ciągle pracowaliście. Jak byłam mała nigdy nie mogłam przytulić się do mamy, kiedy coś mnie bolało ani poskarżyć się tacie, że kolega mi dokucza. Jestem wam okropnie wdzięczna za to, że harowaliście tak dla mnie. To dużo znaczy, ale żadne pieniądze, czy prezenty nie zastąpią mi rodziców.- przenosiłam wzrok z jednego na drugie. Patrzyli na mnie, jakby dopiero dochodziło do nich to, co powiedziałam. Wcale nie chciałam tego mówić, ale nie mogłam tego dłużej wytrzymać.
- Mam do was prośbę. Wróćcie do domu. Wróćcie do swojego życia. Ja już sobie poradzę, jestem dużą dziewczynką.- Przypomniały mi się wszystkie wieczory, kiedy siedziałam w domu całkiem sama. Czasem marzyłam o tym, jak siedzimy wszyscy razem, opowiadamy sobie o tym, co przydarzyło się nam danego dnia. Moje marzenie nigdy się nie ziściło.
Rodzice nie skomentowali moich słów w żaden sposób. Myślę, że nie zrobili tego, bo wiedzieli, że faktycznie tak było. Zrobili tak jak prosiłam. Wyjechali następnego dnia. Znów ich straciłam, chociaż może naprawdę dlatego, że nigdy nie miałam ich tak blisko i nie umiałam z nimi żyć.
Dzisiaj miałam mieć pierwszą sesję rehabilitacyjną. Olivia pomogła mi się troszkę ogarnąć. Siedziałam w moim pokoju, kiedy usłyszałam, że ktoś przyszedł. Z pewnością był to mój rehabilitant. Usłyszałam jak moja współlokatorka wymienia mu kilka uwag na mój temat.
- Postaraj się nie pytać o wypadek, bo ona tego nie pamięta. Napawaj ją optymizmem, proszę cię. Jest w tragicznej rozsypce psychicznej. To wszystko ją trochę przerasta.- mówiła Olivia. Ja natomiast nie podchodziła bym do tego aż tak dramatycznie. Nie było ze mną aż tak źle.
- Postaram się zapamiętać.- odpowiedział mężczyzna, po czym weszli do mnie.
- To jest Lewis, twój rehabilitant. To Alice.- dziewczyna dokonała prezentacji. Lewis natomiast rozpromienił się podając mi rękę.
- Cóż za zbieg okoliczności. Dobrze, że nie mam przy sobie kawy, a jeśli chodzi o adres, sam zdobyłem.- muszę przyznać, że patrzyłyśmy na niego jak na kompletnego idiotę. Nie miałam pojęcia o co mu chodziło. Olivia zapytała, a on zaczął jej tłumaczyć. Zaraz, zaraz. Kawa, adres... Kawa... Wiem! Pamiętam!
- Mówiłam ci przecież, że Alice...- przerwałam jej gestem dłoni. Pamiętałam to. Pamiętałam mężczyznę, którego przed wejściem do metra oblałam kawą. Przypomniałam sobie, jak wyglądał wypadek. Zmrużyłam oczy, mając przed oczami tych wszystkich ludzi. Przypomniałam sobie wszystko- Pekin, przyjazd tutaj, rozmowę z Maćkiem. Boże, pamiętałam to.
- Przypomniałam sobie wszystko. W tej chwili. Pamiętam, jak na pana wpadłam i był pan cały w kawie, przepraszam jeszcze raz.- Uśmiechnęłam się szeroko. Potrzebny był mi odpowiedni impuls żeby wszystko wróciło. Ten mężczyzna był tym impulsem.
Zaczęliśmy ćwiczenia. Nic skomplikowanego. Na razie tylko uginanie nogi w kolanie, poruszanie palcami, stopą.
- Poznajmy się, będzie nam łatwiej. Takie ćwiczenie w milczeniu jest bez sensu. Opowiedz mi coś o sobie.- Podobało mi się jego podejście. Był bardzo pozytywnym człowiekiem. Na liście opisującej go należało jednak zacząć od ''nieziemski uśmiech''.
- Nie lubię mówić o sobie, ale proszę bardzo. Jestem z Polski i jestem tutaj na stypendium, a przynajmniej powinnam być. Studiuję medycynę. Uwielbiam czytać książki, biegać i nie wiem co jeszcze mam powiedzieć, bo nie umiem tego tak po prostu wyliczać.- Uśmiechnął się.
- Najlepsza przyjaciółka?- rzucił automatycznie.
- Słucham?- nie zrozumiałam o co mu chodzi.
- Jakie są według ciebie cechy najlepszej przyjaciółki?- wyjaśnił. Najlepsza przyjaciółka? Nie, nigdy więcej.
- Nie umiem ich określić. Ja nie mam najlepszej przyjaciółki, a przyjaciela- starałam się wymigać od odpowiedzi.
- Dlaczego?- dociekał. Nie mógłby zostawić tego w spokoju? Wybrał zdecydowanie niewygodny dla mnie temat.
- Mężczyzna przyjaciel nie zrani tak, jak kobieta przyjaciel, tyle w tym temacie- ucięłam gwałtownie. Nie chciałam o tym rozmawiać. Były pewne wspomnienia w moim życiu, których bardzo nie chciałam przeżywać po raz kolejny.
- Rozumiem, nie pytam.- na szczęście.- Chyba, że chcesz się wygadać.- zreflektował się. No tak, był trochę jak Maciek. On nie pozwoliłby mi niczego zatrzymać dla siebie. Kazałby wszystko mu powiedzieć, żeby sam mógł ocenić sytuację.
- Zdecydowanie nie chcę. Teraz ty mi powiedz coś o sobie.- poprosiłam go. Też chciałam go poznać. Musiałam czymś wypełnić jego opis w mojej głowie.
- Pracuję w klinice rehabilitacyjnej, ale to już wiesz. Mam 27 lat. Personalia znane, więc w takim razie może co lubię... Jestem ogromnym fanem dobrego kina, ale naprawdę dobrego kina. Kiedyś nauczyłem się grać na gitarze i do tej pory czasem lubię ją wyciągnąć i sobie pobrzdąkać. Uwielbiam góry i chodzenie po nich to zdecydowanie moje największe hobby.- przerwał mu dzwonek jego telefonu. Przeprosił i chciał się rozłączyć, ale powiedziałam żeby odebrał. Nie przeszkadzało mi to.
- Dziewczyna?- zapytałam wnioskując z tonu rozmowy, kiedy kończył. No tak, przecież tacy przystojni mężczyźni, na których wpada się ot tak na ulicy, nigdy nie są sami. Zawsze ktoś jest.
- Narzeczona- poprawił mnie.- W lutym biorę ślub. Późne lato w tych stronach wygląda naprawdę super.- możesz zapomnieć o tym nieziemskim uśmiechu, pomyślałam.
- Gratuluję.- Pokiwałam głową z uznaniem. Nie wiedziałam za bardzo, co powiedzieć. Zdobyłam się tylko na krótkie słowo. Byłam zawiedziona.
Skończyliśmy ćwiczenia i Lewis musiał już iść. Umówiliśmy się na spotkania co drugi dzień. Olivia poszła do szpitala na dyżur, a ja zostałam sama. Pod wpływem impulsu zadzwoniłam do mamy. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Chyba przez te wszystkie ostatnie wydarzenia stali mi się bliżsi. O dziwo mama miała czas rozmawiać. Zapytałam co u nich. Ta rozmowa była kompletnie o niczym, ale może tego właśnie potrzebowałam. Musiałam zrobić jeszcze jedną rzecz. Przeprosiłam za to, co powiedziałam. Nie umiałam nigdy komuś bliskiemu powiedzieć złych rzeczy, a potem nie żałować. W innych sytuacjach musiałam być twarda i stanowcza, ale nie wśród rodziny i przyjaciół. Mama stwierdziła, że to ona powinna przeprosić. Poprosiła żebym wróciła do domu na święta. Nie ma sensu żebym przesiadywała tutaj, a jaki jest sen lecieć na kilka dni przez pół świata i wydawać majątek na bilety? Powiedziałam, że na dzień przed świętami mam zaplanowaną operację wyjęcia śrub. Skłamałam. Chociaż nie do końca. Chciałam pojechać do szpitala i faktycznie zaplanować tą operację na wtedy. Wiedziałam, że ludzie nienawidzą szpitala w święta, ale wiedziałam też, że Olivia będzie ciągnęła mnie do swojej rodziny. Ja nie byłam na to przygotowana. Zdecydowanie tego nie chciałam. Pożegnałam się z mamą i zamyśliłam.
Muszę zacząć coś robić z moim życiem. Nie mogę ciągle uciekać. Wiem, że ten wyjazd miał być przygodą, szansą, wszystkim. A jest przede wszystkim ucieczką. Wcześniej wypierałam to ze świadomości, ale tak naprawdę, ciągle uciekam od przeszłości...




,,Naj­bar­dziej prze­rażającym dźwiękiem na świecie jest bi­cie włas­ne­go ser­ca. Nikt nie lu­bi o tym mówić, ale to praw­da. Jest to dzi­ka bes­tia, która w sa­mym środ­ku głębo­kiego strachu do­bija się ol­brzy­mią pięścią do ja­kichś wewnętrznych drzwi, by ją wypuścić."

_______________________________
Na początku dziękuje za  wszystkie komentarze!
 Bardzo miło mi, kiedy komuś podoba się to, co piszę ;)
Co do uwag o błędach, to ciągle staram się je poprawić,
ale nie zawsze mi to wychodzi. Bądźcie wyrozumiali, proszę!
Pozdrawiam i mam nadzieję, że nowy rozdział się wam spodoba :)

8 komentarzy:

  1. Hej przeczytałam rozdział jak tylko znalazłam o nim informacje.
    Przykro mi z powodu tego, jak zachowują się rodzice Alicji. Mam nadzieję, że znajdą niedługo wspólny kontakt.
    Szkoda też tego, że Lewis ma narzeczoną, on ma ją zostawić i być z Alą!!!
    Nie znalazłam żadnych błędów.
    Jestem ciekawa jaką przyszłość skrywa główna bohaterka.
    Domyślam się, że jest to spowodowane przez jakąś dziewczynę.
    Niestety ludzie umieją ranić.
    Pozdrawiam
    Kilulu
    Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi o przeszłość głównej bohaterki. Nie wiem czemu napisałam przyszłość.

      Usuń
    2. Alicja niebawem uchyli rąbka tajemnicy co do jej przeszłości, a kolejny rozdział już prawie gotowy. Jutro się pojawi ;)
      Dziękuję za komentarz, również pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Przeczytałam rozdział jednym tchem i bardzo mi się podoba. :)
    Rodzice Ali, strasznie mnie wkurzają. wydają się być ludźmi, którzy zgrywają zatroskanych rodzicieli, kiedy ktoś jest w pobliżu. Liczę na to, że w końcu się zmienią.
    Co do Lewisa to całkiem miły z niego facet, ale czy jest tym odpowiednim, który powinien być z Alą? Nie sądzę.Osobiście, na miejscu lubego dziewczyny, widzę Maćka.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Guardian Angel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że się podoba. Sytuacja zarówno z rodzicami jak i z Lewisem rozwinie się niebawem, choć obie te sprawy w życiu bohaterki są dość skomplikowane ;)
      Pozdrawiam i zapraszam na kolejny rozdział w najbliższym czasie ;D

      Usuń
  3. Świetny rozdział :)
    Alice powiedziała rodzicom, co tak naprawdę myśli i dobrze. A później przeprosiła, spoko.
    Lewis. Niby ma narzeczoną, ale ja mam przeczucie, że jeszcze namiesza głównej bohaterce w głowie.
    Przejdźmy na ty? Taa.
    :D

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojeju ;) tak mi się miło czytało twoje komentarze! ;D dziękuję bardzo! ;) nie będę nic spojlerować, bo rozdziały dodaję dosyć szybko, więc do zobaczenia przy następnym ;D
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. Dobrze, że powiedziała rodzicom co myśli. Chociaż sama znam te wyrzuty sumienia później no ale cóż, może to ich czegoś nauczy. Szkoda, że ma narzeczoną, wydawał się fajnym gościem, nie wydaje mi się, że Alicja mu nie namiesza w głowie :) idę czytać kolejny.

    OdpowiedzUsuń

by Heather - Land of Grafic