sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 1.

Pekin- robiłam zdjęcie praktycznie co krok. Maciek musiał dostać całą dokumentację, bo był ogromnym fanem Chin. Nie udało mi się jednak dużo zobaczyć. Musiałam zaraz wracać na lotnisko i znów wsiąść do samolotu. Miałam nadzieję, że lot do Sydney minie mi szybciej i wygodniej. Tutaj siedział obok mnie okropnie otyły mężczyzna. Do tego ciągle chrapał. To było okropne.
Drugą część mojego lotu postanowiłam przespać. Nie chciałam wylądować w Australii i pójść spać, chociaż wiedziałam, że trochę czasu zajmie mi zaaklimatyzowanie się. Wiedziałam, że na lotnisku ma czekać na mnie młoda blondynka imieniem Olivia. Miała być moją swego rodzaju opiekunką podczas stypendium.
Wylądowaliśmy na szczęście bez komplikacji. Zabrałam bagaż i przeszłam do hali spotkań. Zobaczyłam kobietę z moim nazwiskiem na tabliczce i podeszłam do niej. Przywitałyśmy się i pomogła mi zabrać bagaż.
- Posłuchaj, ze względu na to, że pracuję w szpitalu, mogę cię teraz tylko odwieźć do domu. Strasznie żałuję, że chorzy nie mogliby zrobić sobie teraz przerwy od chorowania, ale niestety.- wyjaśniła Olivia. Na pierwszy rzut oka wydawała się miła. Miałam nadzieję, że szybko się zaprzyjaźnimy.
- Jak pewnie wiesz będziesz mieszkać ze mną. Nie mam czasu nawet żeby z tobą wejść. Podwiozę cię tylko pod dom. W kuchni na stole leży kartka z numerem telefonu do mnie i ogólnie napisałam ci tam kilka innych rzeczy. Postaram się wrócić jak najszybciej, ale nie wiem jak mi się uda.- zaczęła po raz kolejny wszytko mi tłumaczyć, kiedy byłyśmy już w drodze do mieszkania.
Dobrze, że w samolocie przebrałam się w inne ubrania, bo ugotowałabym się. W Polsce przy listopadzie było już naprawdę zimno, a tutaj panowało właśnie lato i temperatury dochodziły do naprawdę wysokich. Weszłam do domu Olivii i rozejrzałam się. W pokoju przeznaczonym dla mnie była karteczka informująca o tym. Wzięłam więc moje walizki i rozpakowałam się. Zaczęłam się trochę nudzić, więc postanowiłam zadzwonić do Maćka i poinformować go, że jestem już na miejscu.
- Halo...- wypowiedział do telefonu zaspanym głosem. Na śmierć zapomniałam o różnicy stref czasowych.
- Przepraszam cię. Zapomniałam, że w Polsce jest 6 rano...- skruszona zaczęłam go przepraszać. Z drugiej strony nic by mu się nie stało gdyby raz wstał wcześniej.
- Dobra, dobra. Przeżyję.- wspaniałomyślnie wybrnął z sytuacji.- Opowiadaj.
- Jestem już w domu, w którym będę mieszkać. Moją opiekunką jest fajna dziewczyna. I w ogóle w Pekinie zrobiłam mnóstwo zdjęć, zaraz zrzucę wszystko na komputer i ci wyślę.- wymieniałam podekscytowana kolejne rzeczy. Zaczynało się wspaniale. Byłam naprawdę zadowolona, że tu jestem.
- A kupiłaś mi coś na pamiątkę?- roześmiałam się. Zawsze musiał być materialistą.
- Myślałam, że będziesz się cieszył moim szczęściem, a ty tylko o jednym.- podsumowałam go z udawanym żalem w głosie.- Kupiłam ci coś, ale chyba ja szybciej wrócę, niż to miałoby dojść pocztą.- wyjaśniłam mu. Wymieniliśmy jeszcze kilka zdań i pożegnaliśmy się.
Kilka minut później zadzwoniła Olivia. W samochodzie zapisałam jej mój numer telefonu żebyśmy były w kontakcie.
- Cześć. Słuchaj za godzinę będę wolna i pomyślałam, że może wyszłybyśmy gdzieś na miasto na kolację. Ja nie mam kompletnie talentu kulinarnego, poza tym w lodówce chyba nic nie ma, a nie chcę cię obarczać zakupami. Co ty na to?- spodobała mi się jej propozycja. Była to szansa na poznanie kolejnego kawałka miasta.
- Jak dla mnie ok. Nie mam nic przeciwko.
- Domyślam się, że pewnie nudzi ci się już w domu? Jeżeli chcesz to możesz do mnie przyjechać i ze szpitala gdzieś pojedziemy.- kolejna trafna propozycja. Nie mogłam już tu wysiedzieć. Przeczuwałam, że zaraz mogę dostać klaustrofobii, choć dom wcale nie był mały, wręcz przeciwnie, był ogromny, ale siedziałam tu sama i to było już denerwujące.
- Bardzo chętnie. Faktycznie mam wrażenie, że zaraz tu zwariuję.- odpowiedziałam szczerze.- Tylko jak mam to zrobić? Przyjechać taksówką?- w tej kwestii byłam trochę skołowana, bo nie miałam pojęcia, gdzie to jest.
- Możesz też tak, ale proponowałabym metro. Jeśli widziałaś wejście do metra jak jechałyśmy, to wystarczy, że pójdziesz tam wsiądziesz w metro i wysiądziesz na drugim przystanku.- wytłumaczyła drogę. Faktycznie widziałam wejście do metra niedaleko domu.
- Ok, wiem gdzie jest metro. W takim razie do zobaczenia za godzinę.- pożegnałam się i rozłączyłam.
Poszłam do mojego pokoju przy którym miałam także łazienkę. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się.
Wyszłam z domu i pokierowałam się do metra. Szłam chodnikiem rozglądając się dokładnie wokół siebie. Kupiłam bilet w małym kiosku przy wejściu do podziemia i zorientowałam się na mapce gdzie  mniej więcej wysiądę i jak dojdę do szpitala. Przyśpieszyłam trochę kroku, ale nie patrzyłam przed siebie, bo moją uwagę przyciągnęły napisy na murze, które z pewnością były przejawem wandalizmu. W pewnym momencie poczułam, jak wpadam na kogoś z impetem. Szybko spojrzałam na osobę przede mną. Młody mężczyzna stał patrząc na swoją idealnie wyprasowaną błękitną koszulę, na której wylądowała cała jego kawa.
- Strasznie pana przepraszam. Nie zauważyłam pana. Tak mi przykro. Dam panu mój adres i przyśle mi pan rachunek za pralnie. Naprawdę nie chciałam.- zaczęłam go przepraszać wypowiadając kolejne słowa w zastraszającym tempie i zdecydowanie nadużywając słowa 'pan'.
- Jeżeli będzie pani z taką łatwością dawała nieznajomym swój adres, to źle się to może dla pani skończyć.- wypowiedział z uśmiechem, pokazując rządek idealnie białych zębów.- Nic się nie stało, to tylko koszula.- na szczęście nie należał do tych wszystkich gburów i podszedł do sprawy na luzie. Tak wtopa od razu po przylocie.- A teraz przepraszam, ale się spieszę.
- Przepraszam jeszcze raz.- uśmiechnęłam się i poszłam w swoją stronę.
Na pociąg nie musiałam długo czekać. Był cały zatłoczony, więc stanęłam z tyłu w ogromnym ścisku. Miałam w końcu do przejechania tylko dwa przystanki. Długo tu nie zabawię. Wsłuchiwałam się w muzykę lecącą w radiu. Pierwszy przystanek. Na szczęście dużo ludzi wysiadło, a i nie wsiadło zbyt wiele, więc było zdecydowanie luźniej. Przesunęłam się bliżej drzwi. Nagle usłyszałam pisk dochodzący z przodu. Spojrzałam w tamtą stronę i w ułamku sekundy widziałam co się dzieje. Kolejne osoby także zaczynały krzyczeć. Jechaliśmy na czołowe zderzenie z innym pociągiem. Rozległ się pisk hamulców, ale to nic nie dało. Jechaliśmy zbyt szybko i byliśmy już dosłownie w odległości centymetrów. Myślałam, że w tej chwili całe życie powinno mi przelecieć przed oczami, ale w moim przypadku tak się nie stało. Przed moimi oczami przeleciały ostatnie godziny. Lotnisko, Olivia, dom i mężczyzna oblany przeze mnie kawą...
Widziałam teraz jak siła uderzenia powoduje, że pociąg składa się jak scyzoryk zgniatając dalej kolejne osoby. Tak było mniej więcej do połowy. Druga połowa wyglądała jak domino. Ludzie po kolei przewracali się, bo nie dało się ustać. Ja też w końcu manipulowana ogromną siłą upadłam i straciłam przytomność...



,,Od piekła lub nieba od­gradza nas tyl­ko życie, rzecz naj­kruchsza w świecie."

6 komentarzy:

  1. Ale z tego Maćka materialista :) Ale i tak go lubię.
    Cieszę się, że Alicja trafiła na tak sympatyczną osobę jak Olivia. Życie z dala od domu i bliskich jest bardzo trudne. Fajnie, że ma kogoś, kto ją wesprze. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnią.
    Co do tamtego mężczyzny - prawdziwy Aussie! Uśmiechnięty, pozytywny, nieprzejmujący się niczym. Mówią, że tam nie ma gburów ;) Ludzie w Australii żyją inaczej :)
    Szkoda, że jej pobyt w Sydney zaczął się od makabrycznego wypadku. Mam nadzieję jednak, że nic poważnego się nie stało.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Radzę dodać zakładkę spam :) Nie ma jej, więc reklamuję bloga tutaj:
    Co byś zrobiła gdyby całe Twoje życie stanęło na głowie ?

    Siedemnastoletnia Zosia mieszka z mamą w domku na przedmieściach Warszawy. Ma na pozór wszystko, czego jej potrzeba i czuje się szczęśliwa. Wszystko zmienia się w ciągu jednego dnia, kiedy matka dziewczyny ginie w wypadku samochodowym. Zosia musi przeprowadzić się do znienawidzonego ojca, który zaczął nowe życie w Londynie. Jak dziewczyna poradzi sobie w nowej szkole ? Czy pogodzi się ze śmiercią matki ? Czy znajdzie przyjaciół i zrozumienie, czy tylko ból i tęsknotę ?
    http://sophieandzayn.blogspot.com/
    Zapraszamy, Aga & Monia

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam za spam.
    Dodałam 5 rozdział. Zapraszam
    http://wystarczy-zapomniec-o-tym-co-bylo.blogspot.com/2014/01/rozdzia-5.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział :) Sporo się w nim dzieje :) Maciek jest strasznie sympatyczny, ale nie powiedziałabym, że jest aż takim materialistą.:) Sama pytałabym przyjaciółkę, która akurat byłaby w kraju, który uwielbiam, czy kupiła mi coś ładnego na pamiątkę :)
    Muszę też powiedzieć, że pierwszy dzień Ali w Sydney zaczął się bardzo ostro :)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Guardian Angel

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :)
    Wpadam, jak zapowiedziałam.
    Prologa nie skomentowałam, bo przeważnie, gdy zaczynam kogoś czytać, to mój pierwszy komentarz jest pod ostatnim dodanym postem, ale w tym wypadku muszę zrobić wyjątek
    Alicja wpada na mężczyznę, który oblewa się kawą??? Skąd ja to znam! :D
    Olivia już mi przypadła do gustu ;)
    Zderzenie pociągów?
    Tego jeszcze nie było! :D
    Strasznie mi się to opowiadanie podoba ;)
    Do obserwowanych.

    Lecę czytać kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W takim momencie?! Jak mogłaś? :D czytam dalej bo jestem ciekawa ;) bardzo dobry rozdział.

    OdpowiedzUsuń

by Heather - Land of Grafic